Poniedziałek, 16 kwietnia 2012, 07:07

Awantura podczas Wielkich Derbów Śląska

96. Wielkie Derby Śląska zakończone remisem 0-0. Mecz, który na stadionie oglądało ponad 9 osób, został przerwany w 70. minucie z powodu awantury na trybunach, rozpętanej przez kiboli Ruchu Chorzów.

 

Jesteś kibicem polskiej piłki?  Polub nas na Facebooku!

 

W pierwszej połowie meczu arbiter dwukrotnie był zmuszony do przerwania zawodów, a sytuacja powtórzyła się także w drugiej części spotkania. Grupa zamaskowanych kibiców Ruchu w 70. minucie meczu przedarła się w pobliże płyty boiska, skąd racami obrzuciła sektor sympatyków Górnika Zabrze. Z powodu rozruby na trybunach sędzia był zmuszony na kilka minut przerwać mecz. Sytuację na trybunach uspokoiła Policja i służby porządkowe. 

 

Oburzenia po niedzielnych Derbach Śląska nie krył trener Niebieskich, Waldemar Fornalik: - Wielokrotnie podkreślałem, że Ruch ma wspaniałych kibiców. Podtrzymuję to. Natomiast grupa pseudokibiców zachowała się fatalnie. Nie wiem, czy im zależy, by Ruch cokolwiek osiągnął. Dwukrotnie przerwali to spotkanie, co dla mnie jest zupełnie niezrozumiałe.

 

Szkoleniowcowi gospodarzy wtórował również Wojciech Grzyb, jeden z piłkarzy Ruchu, który samoddzielnie próbował zakończyć awanturę rozpoczętą przez kibiców swojego klubu: - Liczyłem na to, że kibice, choć może nie ci, którzy byli zamaskowani w jakieś dziwne kombinezony, ale liczyłem, że jakaś tam estyma i szacunek pozwoli mi na to, żeby zgasić to w zarodku. Choć boczny sędzia zatrzymywał mnie, żebym tam nie biegł, to mimo wszystko chyba się udało. Było gorąco, ale liczyłem, że w końcu pójdą po rozum do głowy i odpuszczą. Jeśli chcą robić takie głupoty, bo inaczej tego nie można nazwać, to niech to robią gdzie indziej. To groziło przecież przerwaniem meczu i walkowerem.

 

Wątpliwości, co do postępowania w tej sprawie nie zostawił Mirosław Starczewski, członek Wydziału Dyscypliny PZPN. -  Za wcześnie na ferowanie wyroków, ale kary będą na pewno - powiedział.

 

Szacuje się, że Ruch będzie musiał zapłacić od 30 do 40 tysięcy złotych. Niewykluczone też, że podjęta zostanie decyzja o zamknięciu stadionu przy Cichej.