Foto: Widzew Łódź

Niedźwiedź po meczu Widzewa z Pogonią

Więcej o Widzewie zobacz TUTAJ

Wyniki i tabelę Ekstraklasy TUTAJ

- Wiedzieliśmy, na jaki teren przyjeżdżamy. Pogoń trzyma się od kilku lat w czołówce i wiedzieliśmy, że poprzeczka będzie zawieszona wysoko. Dobrze weszliśmy w mecz i pewnie konstruowaliśmy akcje. Konsekwencją tej dobrej gry była pierwsza akcja zakończona bramką Pawłowskiego. W drugiej połowie pozwoliliśmy przeciwnikowi na zbyt dużo i daliśmy się zepchnąć. Później nie mogliśmy odpowiedzieć. Pierwsza sytuacja była dla mnie kontrowersyjna, ale na pewno powinniśmy się lepiej zachować przy rzucie wolnym.

- W kolejnym etapie meczu wiedzieliśmy, że trzeba zareagować zmianami i dać trochę świeżej krwi. One przyniosły efekt, bo byliśmy odważniejsi przy kreowaniu akcji. Świadczy o tym choćby druga bramka, która niestety nie została uznana z powodu spalonego. Na pewno trzeba docenić dziś mój zespół za walkę do końca. Walczyliśmy o tę bramkę, byliśmy blisko, ale zabrakło niewiele. Pogoń okazała się dziś lepsza i gratuluję jej zwycięstwa. Za tydzień gramy z Jagiellonią i po analizie tego meczu z pewnością to będzie rzecz, na której się skupimy.

- Wiedzieliśmy, ze Pogoń na własnym stadionie będzie grała intensywnie. Szykujemy się na to, że i my musimy czasem mocno uderzyć, ale przeciwnicy też mogą to robić. Na początku nie było wielkiego natarcia ze strony Pogoni, ale zdarzył się ten faul, który poskutkował potem stratą bramki.

- Dziękuje z pewnością naszym kibicom, bo ponieśli nas dziś dopingiem i byliśmy bliscy zdobycia bramki. To były solidne zawody Filipa Przybułka. Miał udział przy pierwszej bramce i zaliczył asystę drugiego stopnia. Dla niego to jest wielkie wydarzenie, ale musi wciąż pracować i podnosić swojej umiejętności, żeby dostawać kolejne minuty.